NASZE PODRÓŻE
po POLSCE:



NASZE PODRÓŻE
po EUROPIE:

KAMIEŃSK - USTRZYKI GÓRNE
(Bieszczady!)


W tym roku „wirus świrus” chyba Wszystkim pokrzyżował plany.
Skoro wyjazdy zagraniczne są niemożliwe postanowiliśmy więc wraz z grupą rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady.
Polskie krajobrazy są również piękne, jednak rowerem łatwiej się podróżuje za granicą.
Chociaż już powoli wszystko się zmienia to i tak jeszcze dużo nam brakuje do krajów europejskich.

Jednak w tym roku polskie Bieszczady to nie są te same Bieszczady, o których się słyszało do tej pory.
Pierwsze 3 dni naszej wyprawy przebiegały w malowniczych krajobrazach i wielkim spokoju.
Raz na jakiś czas przejechało jakieś auto. Natomiast czść dalsza akcji pod tym względem Nam obrzydła.  Auto za autem, ruch jak w Warszawie na Marszałkowskiej. W takim ruchu podróżowanie rowerem jest bardzo utrudnione!
Z jazdy rowerem w takim warunkach nie ma żadnej przyjemności. 
Ostatnie 2 dni naszej akcji to były ciągle podjazdy i zjazdy.
...to co tygryski lubią najbardziej!...
Gdy dotarliśmy na ostatni nocleg, każdy marzył o ciepłym łóżku.
Do wiwatu nie tyle dały nam te górki, co ten wzmożony ruch samochodów.
Dla Michała ta noc była bardzo krótka, ponieważ kolejnego dnia mieliśmy zaplanowane wejście na Tarnicę
- najwyższy szczyt polskich Bieszczad,
1346 m.n.p.m.
Chcieliśmy wyruszyć przed całym tłumem turystów.
Michał miał zrobiony taki specjalny dyliżans z wózka inwalidzkiego.
Wszyscy uczestnicy tej wyprawy dali z siebie wszystko żeby mógł zdobyć ten szczyt.
Ostatnie metry jednak zdobył na własnych nogach.
Wyprawa ta na pewno długo zapadnie w jego pamięci.
Kolejnego dnia pokręcili jeszcze trochę rowerami,
chcieli zobaczyć polskie Bieszczady o tej strony gdzie się nie da dojechać autem.
Po tym dniu jednogłośnie padło stwierdzenie, że wcale nie trzeba wyjeżdżać za granicę żeby ujrzeć pikne miejsca. W Polsce jest ich tyle, tylko że warunki lokalowe w Polsce nie dorastają do pięt tym zagranicznym.
Z powodu, że nie każdy lubi takie spartańskie warunki, bo przecież polskie Bieszczady to nie jest 5-gwiazdkowy hotel.
Nawet zasięgu w telefonie brak,
ale doskonałe miejsce na zresetowanie głowy.
W miejscu, w którym był nasz nocleg stał znak
„50 km do cywilizacji”
To chyba najlepszy dowód jak wygląda życie w tych okolicach.
Żyje się ciężko, ale wszyscy są szczęśliwi!



W wielkim skrócie tak to wyglądało.
Filmy z akcji:

"PLAY"

"PLAY"





A całe przedsięwzięcie
udało się zrealizować dzięki:



Pomóżmy Michałowi pokonać wszystkie przeciwności.

Aby tego dokonać wystarczy w rozliczeniu podatkowym
w miejscu odnośnie przekazania 1% podatku
wpisać następujące dane:

Nazwa OPP- Fundacja "Nadzieja" Osób Poszkodowanych w Wypadkach Drogowych.
NR KRS-0000198280
KONIECZNIE z dopiskiem: Na leczenie i rehabilitację Michała Ludwiczaka.
&
KLIKNIJ--> Wypełnij PIT
przez internet
i przekaż
1,5%
podatku Michałowi
<--KLIKNIJ